Case #93 - Depresja w związku

 

Terry cierpiał stratę. Był w związku z Dianne przez kilka lat. Bardzo się kochali. Oboje byli zainteresowani życiem wewnętrznym, łączyła ich silna więź. Jednak Dianne była pogrążona w depresji. Przyjmowała różne leki. Próbowała kilku terapii, jednak nie pomogły zbyt wiele. Prowadziła wymagającą karierę, która sprawiała, że jest ciągle zajęta i zestresowana. Wspólnie starali się jakoś sobie radzić (ona wiele podróżowała, nie mieszkali razem). Zawsze wypracowywali jakieś rozwiązanie, było to jednak dość wyczerpujące. Dianne była niezwykle krytyczna, podczas gdy Terry był bezproblemowy. Dianne od czasu do czasu z nim zrywała, jednak po pewnym czasie znów się z nim kontaktowała, mówiąc, że bardzo za nim tęskni. Terry był całkiem cierpliwy, bardzo starał się, żeby im się udało, jednak był już na skraju wytrzymałości. Znajdował to za raczej stresujące, niż odżywcze i wygladało na to, że ich dwójka nie potrafi znaleźć drogi, by ich bycie razem było dla nich zdrowe. Wyjaśniłem Terremu, że w istocie chodzi tylko o to, że Dianne ma depresję. Depresja znajdowala się "w związku" i, w tym sensie, on sam również był w niej pogrążony. Być może nie posiadał jej jednostronnego myślenia (które zwykle towarzyszy depresji), ale, z systemowego punktu widzenia, w jakiś sposób utknął w depresyjnym polu. Jaka była jego rola? Być pomocnym, dawać wskazówki, próbować znaleźć rozwiązania, próbować rozmawiać o rzeczach racjonalnie. Wszystko to było nieszkodliwe, co innego mógł zrobić? Jednak w kategoriach systemowych, oboje ludzi współtworzy pole. To, co było jasne, to to, co wnosi Dianne. Niejasnym jest za to, co wnosi Terry. Jego bezradność czy choćby cierpliwość stała się częścią problemu. Zatem rozwiązaniem dla niego jest znaleźć sposób, by wyjść z tego współtworzonego systemu - określając swoje granice, wyrażając je w sposób niereaktywny, być proaktywnym w odmowie próśb o ratunek i przestać być tak pomocnym. To wielka prośba, dodała mu jednak energii, jako że zamiast być zależnym od zmiany Dianne - co się nie działo - mógł pracować nad sobą samym. Mówiliśmy o tym, kiedy mógł zaprzęgnąć do działania poczucie humoru. Dynamika między zmieniła się zupełnie. Zbadaliśmy, jak bardzo sam potrzebował wsparcia, znalezenia sposóbu na odszukanie jego własnego centrum i szczęśliwości, by nie dać się wciągnąć w negatywizm. Ćwiczyliśmy sposoby nad powstrzymaniem się od być zbyt pomocnym, a zamiast tego umieć wyznaczać granice - rozpoznawać własne potrzeby, określić limit tego, ile samemu jest w stanie znieść. Terry poczuł się znacznie silniejszy, trzeźwiej myślący, mógł dostrzec nad czym może pracować. Cokolwiek stało się w jego związku, była to dla niego pouczająca lekcja.

 Posted by  Steve Vinay Gunther