Case #103 - Dyscyplinując Panią Spontaniczną

 

Molly chciała osiągnąć bardziej regularną praktykę medytacyjną. Bardzo chciała to zrobić, ale, jak wiele osób, zauwazyła, że potrafi przez chwilę to robić, po czym wypada z rytmu. Poprosiłem o szczegóły - jak często, kiedy, jak długo. Chciała ćwiczyć przez godzinę, dwa razy dziennie - rano i wieczorem. Spytałem o plan. Nie miała go. Pracowała na własny rachunek, jest czas był otwarty, a każdy dzień inny. To będzie trudne! Widocznie lubiła taką spontaniczność, zainteresował mnie jej kontekst rodzinny, który często określa styl bycia. To coś, co nazywamy pytaniem o Pole w Gestalt - zainteresowanie określenia pola i jego wpływu. Głębsze wzorce pochodzą z tego właśnie miejsca i ważnym jest, by o nie pytać, ponieważ w przeciwnym razie natychmiastowe i behawioralne działania nie będą skuteczne. Musiała wiele braci i sióstr, dorastała w wieskim otoczeniu. Oboje rodziców pracowało. Istniał więć ścisły plan dnia. Jej ojciec budził się, często około godziny 4:30, wstawał, przygotowywał śniadanie do szkoły dla wszystkich dzieci, budził je, a potem pomagał matce ze śniadaniem. Potem wszyscy wychodzili wraz z matką, która była nauczycielką w szkole. Opowiedziała o tym, jak gdy miała mieć egzamin, ojciec obudził ją wcześniej, by się jeszcze pouczyła, jednak gdy tylko wyszedł, ona wróciła do spania aż do czasu, gdy miała wstać do szkoły. Dało mi to jasno do zrozumienia, że jakakolwiek rola bycia pomocnym w "budzeniu jej" - nawet w jej interesie - będzie tak samo sabotowanya przez jej pragnienie chwili. Wiedziałem więc, że musi istnieć dla niej jakiś sens pracy dla rezultatu - gdyby to był mój rozkaz, nie zadziałałoby. Musiała w pełni czuć własność nad samą sobą. Zdecydowałem, że jednym ze sposobów, by to osiągnąć, to poczuć, że "płaci cenę" za osiągnięcie efektu (regularnej medytacji). Nie będzie to "łatwe" i "za darmo", będzie musiała zaangażować pewien rodzaj zdecydowanego poświęcenia. Inaczej wychodziłoby, że "chce wszystkiego" - wolność i regularnej praktyki. Rzeczy zwykle tak nie działają. Musiałem jednak znaleźć sposób na to, by zachować jej poczucie kontroli i spontaniczności, więc nie sądziłem, by regularne ramy czasowe działały. Moje rozwiązanie było takie. Przedstawiłem jej, że wszystko ma swój koszt. Jeśli chce rezultatów, musi chcieć zapłacić cenę. W ten sposób przygotowałem ją na chęć płacenia kosztów. Spytalem ją, czy jest otwarta na "płacenie" za rezultat. Zgodziła się. Potem zasugerowałem, żeby "płaciła" wymieniając sesję medytacyjną na posiłek - to jest, dopóki nie dokończy swojej porannej i wieczornej medytacji, dopóty nie zje posiłku. To dało jej sens "płacenia" za posiłek medytacją - przemieszczając jej skupienie na to, że "musi" utrzymywać dyscyplinę medytacyjną, używając jej poczucia głodu jako motywacji. Głód jest czymś dość stabilnym, powraca każdego dnia i nie trzeba nad nim pracować, więc zakotwiczając do niego punkt odniesienia, zapewniłem punkt stabilności w jej chaotycznym planie dnia. To również pozwoliło jej zmieniać czas, kiedy ćwiczyła, zaspokajając jej potrzebę spontaniczności. W Gestalt, tak jak w podejściu Ericksona, staramy się używać surowców dostarczonych przez klienta, znaleźć rzeczy, które pasują do ich unikalnego stylu i wprowadzić zadania, które będą integrujące, a nie przełamujące ich opór.

 Posted by  Steve Vinay Gunther